Madonna zapłakała w Niżankowicach - Parafia Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Żywcu

Używamy plików cookies, aby pomóc w personalizacji treści, dostosowywać i analizować reklamy oraz zapewnić bezpieczne korzystanie ze strony. Kontynuując, wyrażasz zgodę na gromadzenie przez nas informacji. Szczegóły znajdziesz w zakładce: Polityka prywatności.

W pierwszy poniedziałek listopada, na spotkanie formacyjne Róż Żywego Różańca, przyjechał ksiądz proboszcz z Moszczanicy, Edward Loranc, który przez 16 lat pracował jako duszpasterz na Ukrainie. Podzielił się z nami świadectwem niezwykłego cudu, którego tam osobiście doświadczył.

            W

Niżankowicach, maleńkiej miejscowości na Ukrainie, oddalonej zaledwie 2 kilometry od granicy z Polską, gipsowa figura Matki Bożej płakała. Zauważył to kościelny Włodzimierz Mroz, który natychmiast powiadomił o fakcie parafian. Gdy ksiądz Edward, który pełnił wtedy funkcje wicedziekana w tamtejszym dekanacie, przyjechał do Niżankowic, zauważył licznie zgromadzonych wiernych, katolików, grekokatolików i prawosławnych, a przed nimi płaczącą figurę Matki Bożej. Piękny był nastrój tej modlitwy, zwłaszcza, że był to okres Bożego Narodzenia.

           Maryja płakała przez 40 dni, do dnia śmierci siostry Łucji z Fatimy. Potem słona substancja spływała z oczu Maryi w 13 dzień każdego miesiąca do czerwca 2006 roku, a szczególnie obficie w przededniu i w dzień śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II. Ostatni raz łzy na policzkach Maryi pojawiły się 9 września 2007 roku. Substancje poddano ekspertyzie, która potwierdziła, że są to łzy ludzkie.

            Pewnego dnia w kościele zaczął pojawiać się intensywny zapach róż. Teolodzy stwierdzili, że taka woń kwiatów jest dowodem na obecność Matki Bożej. Oprócz tego miał miejsce także cud słońca, taki sam jak w Fatimie.

            Do Niżankowic zaczęły przyjeżdżać coraz liczniejsze pielgrzymki, aby pokłonić się Matce Boskiej. Rozpoczęły się nabożeństwa fatimskie, na których wiernych wciąż przybywało. Było coraz więcej nawróceń i spowiedzi nawet po kilkudziesięciu latach. Obecnie sanktuarium w Niżankowicach jest najliczniej nawiedzaną świątynią na Ukrainie.

            W związku z zaistniałą sytuacją coraz częściej zaczęto zadawać pytanie; dlaczego Madonna płacze i dlaczego wybrała mało znane miejsce. Ksiądz Edward podpowiedział nam, że odpowiedzi należy szukać w Piśmie Świętym. Bóg wybrał Izrael na swój naród, bo go umiłował. Tak samo mogło być z Ukrainą. Maryja wybrała ten kraj, ponieważ go umiłowała. Można także doszukiwać się pewnych powiązań w związku z obecnymi wydarzeniami na Ukrainie. Może Maryja chciała ostrzec przed sytuacją, która obecnie się tam toczy. Jednak przede wszystkim należy pomyśleć, że może czas zmienić coś w swoim życiu, że Maryja w ten sposób chciała przekazać coś każdemu z nas.

           Po paru latach od tych wydarzeń widać wciąż obecne wzruszenie u księdza Edwarda. Był tak blisko Matki Bożej, nawet dotknął jej łez, że to doświadczenie już na zawsze pozostanie w jego sercu. Wzruszenie i łzy były widoczne na twarzach wielu z nas słuchających tego wspomnienia. Było to dla nas szczególne spotkanie, bo poznaliśmy kapłana, który był naocznym świadkiem cudu. Dziękujemy księdzu Edwardowi za przybycie do naszej parafii i przekazanie pięknego świadectwa. Podziękowania kierujemy także dla księdza Łukasza za zaproszenie tak wyjątkowego gościa i zorganizowanie spotkania, a także wszystkim licznie zgromadzonym w auli. Wśród nas były także osoby, które jeszcze nie należą do Róż Żywego Różańca. Wierzymy, że teraz zostaną z nami na dłużej. Serdecznie zapraszamy.

Udostępnij