WYWIAD Z NASZYM RODAKIEM PRACUJĄCYM W USA - KS. SEBASTIANEM KOSEM - Parafia Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Żywcu

Używamy plików cookies, aby pomóc w personalizacji treści, dostosowywać i analizować reklamy oraz zapewnić bezpieczne korzystanie ze strony. Kontynuując, wyrażasz zgodę na gromadzenie przez nas informacji. Szczegóły znajdziesz w zakładce: Polityka prywatności.

W okresie wakacyjnym tego lata mieliśmy okazje spotkać ks. Sebastiana Kosa spędzającego swój urlop w rodzinnym Żywcu, który od początku swojego kapłaństwa pracuje w Stanach Zjednoczonych Ameryki. W wywiadzie, którego udzielił dla „Wspólnoty” przybliżył nam charakterystyczne dla tego kraju warunki pracy duszpasterskiej odpowiadając na nasze pytania.

Red. Na jakim terenie ksiądz prowadzi pracę duszpasterską i jakie są charakterystyczne cechy tego środowiska?

Ks. Sebastian

Dwa lata wcześniej byłem na parafii połączonych dwóch kościołów: Marii Amerykańskiej i św. Jadwigi Polskiej. Te kościoły w zeszłym roku w ramach reformy zostały zamknięte, by stworzone większe jednostki organizacyjne łatwiejsze były do zarządzania w obliczu spadającej liczby powołań.

Zostało to wszystko przyłączone do Św. Franciszka  w tym samym mieście, który był oryginalnym pierwszym kościołem. A więc w tej chwili kościół ma wspólnotę bardziej zróżnicowaną, ponieważ są w nim nie tylko Amerykanie i Polacy, lecz także Amerykanie pochodzący z różnych kultur, pochodzenia portugalskiej, irlandzkiej czy włoskiej. Nasze miasteczko nazywa się Naugatuck i jest trochę mniejsze od Żywca. Były w nim 4 parafie a teraz po reformie zostały 2 parafie. Należymy do archidiecezji Hartford w stanie Connecticut.

Red. Jakie są  relacje katolików z chrześcijanami innych kościołów protestanckich?

Ks. Sebastian

Spotykamy się raz w roku na modlitwie ekumenicznej. Zwykle organizują je miasta, które nas goszczą. Chodzi o to, że urząd danego miasta bierze w tym udział. Również współpracujemy na polu socjalnym . Mamy w naszym miasteczku bank żywności, który wspólnie ze społecznościami protestanckimi zaopatrujemy dla potrzebujących takiej pomocy. My katolicy zaopatrujemy ten bank przez dwa miesiące a w pozostałe miesiące danego roku czynią to społeczności protestanckie.

Red. Jak dużo różni się praktykowanie chrześcijańskich zasad życia u nas a wśród tamtych wspólnot amerykańskich?

Ks. Sebastian

Są pewne różnice. Są to społeczności bardziej zżyte z sobą, ponieważ katolicy przychodzący na ziemie amerykańskie, zaczynali osiedlanie od budowy kościołów następnie szkół dla swoich dzieci, potem własnych domów. I czynili to wszystko wspólnie. I teraz przy każdym kościele jest sala parafialna, w której oni się spotykają przy różnych okazjach organizowanych festynach czy bazarach. Raz w miesiącu organizują sobie po Mszy św. spotkanie przy kawie i ciastku, gdzie schodzą się , rozmawiają poznają swoje problemy i próbują im zaradzać. Ponadto jest tam w zwyczaju, że księża katoliccy po zakończonej Eucharystii, stoją przy drzwiach wyjściowych z kościoła , żegnają się  i pozdrawiają swoich parafian w ten sposób poznając ich bliżej.

Red. Jaka jest droga do dojrzałości chrześcijańskiej wśród tamtej społeczności katolickiej?

Ks. Sebastian

Po II–gim Soborze Watykańskim  nastąpiło pewne niezrozumienie nauki Soboru i dokonała się trochę taka dewastacja kościoła w Ameryce. Teraz próbujemy to przywrócić do kształtu kościoła powszechnego. Prowadzimy edukację chrześcijańską nie tylko na poziomie dziecka, lecz musimy też wielu katolików średniego wieku reewangelizować , gdyż ich edukacja w pewnym momencie skończyła się na poziomie drugiej klasy szkoły podstawowej – Pan Bóg Cię kocha – i tyle. Musimy  teraz wszyscy wspólnie podnieść ten problem. Dlatego też przy parafiach działają kręgi biblijne, gdzie te rzeczy tłumaczymy , przypominamy i w pewnym sensie odnawiamy prawdy wiary i treść nauki  kościoła. Jeśli chodzi o dochodzeniu do dojrzałości od dziecka to są dwie drogi.

Pierwsza to są przy parafialne szkoły katolickie, gdzie te dzieci się uczą, mają religie codziennie. Każdy dzień zaczynają i kończą  modlitwą. Organizują przeróżne religijne olimpiady i konkursy. Natomiast drugą drogą idą dzieci, które uczęszczają do szkół publicznych. Przywożone są przez rodziców na katechizację głównie w niedzielę lub w poniedziałek wieczorem po zajęciach szkolnych.

Red. Jak żyją amerykanie, czy mentalnie dominuje hedonizm w ich stylu życia ?

Ks. Sebastiana

Ameryka jest pełna kontrastów. Jeśli ktoś jest katolikiem praktykującym i wierzącym to jest nim od początku do końca. Jest niestety grupa ludzi, właśnie wśród średniego pokolenia, która gdzieś tam od kościoła odeszła i teraz my staramy się ich kościołowi przywrócić. Nie zawsze jest to łatwe. Na przykład różne imprezy sportowe organizowane przez miasta czy stany nie ułatwiają nam tego, gdyż są właśnie organizowane w niedziele rano. My z tym walczymy i próbujemy pogodzić, żeby nie było takich sytuacji, kiedy rodzice zamiast do kościoła, zabierają dziecko na imprezę  sportową.  Natomiast jest grupa ludzi, którzy bardzo sobie cenią przynależność do kościoła i są bardzo zaangażowani i oddani kościołowi, swojej wierze i praktyce religijnej. Są jednak i tacy, którzy to czynią od czasu do czasu. Więc trudno powiedzieć o takim ogólnie wpływającym na ich styl życia hedonizmie.

Red. Jak jest z powołaniami do stanu duchownego wśród młodych ludzi w Ameryce?

Ks. Sebastian

Tu trzeba rozgraniczyć obszar Stanów, są stany mocniej zakorzenione w tradycji Kościoła, gdzie seminaria oferują młodemu człowiekowi coś innego co oferuje mu świat. Czyli są to tradycyjne seminaria rządzące się starymi sprawdzonymi metodami formacji do stanu duchownego. I tego ludzie szukają, również jeśli chodzi o zakony męskie i żeńskie. I te miejsca i te grupy społeczności amerykańskiej mają powołania. A tam gdzie dokonała się pewna liberalizacja chociażby w regułach rządzących zakonnymi zgromadzeniami czy seminariami, tam coraz mniej jest powołań. Dlatego, że młodzi ludzie jeżeli nie otrzymują w seminariach czy murach zakonnych czegoś innego co oferuje świat, to nie widzą sensu trwania w tym stanie. Dlatego tu trzeba pamiętać o tym, że my choć ze świata pochodzimy i do świata w pewnym sensie należymy to jednak nasz stan duchowny jakby zabiera nas ze świata, pozornie zresztą, a pozwala nam wejść w przestrzeń Boga, modlitwy i medytacji, będąc jednocześnie łącznikiem społeczeństwa z Bogiem.

 

Red. Jak duża jest przewaga chrześcijan kościołów protestanckich w USA oraz czy ich spontanicznie wyrażane formy ewangelizacyjne są w jakimś stopniu przez katolików przyswajane?

Ks. Sebastian

Te wpływy są, lecz musimy na to uważać, ponieważ to co takie wybuchowe, spontaniczne, bardzo często się szybko wypala. Mówiąc zaś o przewadze społeczności protestanckiej to widoczna jest ona w Nowej Anglii czyli na wschodnim wybrzeżu USA. Natomiast przewaga katolików jest widoczna w południowych stanach, głównie w Arizonie, Teksasie, Nowym Meksyku. Tutaj też mają bardzo mocny wpływ ludzie pochodzenia latynoskiego. Natomiast jeśli chodzi o sposób ewangelizacji, to tak, to co jest dobre, to z tego korzystamy.

Red. Na koniec naszej rozmowy, może ksiądz skieruje słowa zachęty do młodych ludzi pragnących poświęcić swe życie na szerzenie ewangelii w świecie.

Ks. Sebastiana

Myślę , że rzecz polega na tym, żeby przede wszystkim uwierzyć  i zdać sobie sprawę z tego, że w kościele kariery się nie robi. Karierą w kościele jest radość z tego że możemy kogoś przyciągnąć do Chrystusa. I czasem bywa tak, że człowiek ma wątpliwości, zaczyna być zmęczony, piętrzą się różne trudności, chociażby administracyjne, co nieraz mocno nas przytłacza w Stanach , czy nawet proboszczów w Polsce. Są jednak takie momenty, w których tę nadzieje i entuzjazm z naszej pracy odzyskujemy, chociażby w konfesjonale to jest raz, a przede wszystkim przy łóżku ludzi chorych, umierających, kiedy przyjmują sakramenty. Miałem na przykład takie sytuacje, w których dana osoba była nieprzytomna, nie otwierała oczu przez klika dni może tydzień, a podczas udzielania sakramentu namaszczenia, otwarła oczy, gdzieś popłynęła łza i rodzina też zrozumiała, że sakrament ma swoją moc i Bóg jest w nim obecny. I bywa tak, że ludzie konający długo na to pojednanie z Bogiem czekają i dlatego staramy się przede wszystkim kapelanom lub diakonom szpitalnym, którymi nierzadko są osoby świeckie stale udzielać naszych form bezpośredniego kontaktu, żeby uniknąć sytuacji, w której człowiek czeka i nie otrzymuje sakramentu pojednania na koniec swojego życia. I tu właśnie płynie radość z chrześcijaństwa i satysfakcja z tego, że można człowieka do Boga na powrót przyprowadzić, że można człowieka podnieść, przede wszystkim w konfesjonale przez sakrament pojednania człowieka z Bogiem i przez Ofiarę Chrystusa, każdego dnia na nowo. To jest przepiękne, to jest radość, która wypełnia nasze kapłaństwo.

Red. Dziękuję za obszerny wywiad i życzę w imieniu naszej wspólnoty obfitych owoców na niwie pracy duszpasterskiej i tej radości, którą ona daje. Szczęść Boże.

 

                                                                       Józef Smolicki

 

Udostępnij